Fotoekspedycja do USA

Wszystko co jest w Ameryce można określić jednym przymiotnikiem – WIELKIE.

Wielki Człowiek

W czasie wyprawy po Stanach, naszym przewodnikiem po świecie fotografii był Tomasz Tomaszewski. Spełnienie marzeń niejednego fotografa – przeżyć przygodę fotograficzną w towarzystwie kogoś takiego jak Tomasz, przewodnika z ramienia National Geographic.

Mieliśmy szczęście godzinami słuchać opowieści Tomasza, obejrzeć setki jego zdjęć, podyskutować o niuansach fotografowania w różnych warunkach ekspozycji, poznać jego styl pracy. Okazał się zwyczajnym człowiekiem, skromnym i bardzo ciepłym. Myślę, że wszyscy już pragniemy znowu wyruszyć z nim na następną wyprawę…

fot. Katarzyna Pawlica

Wielki Kraj

Ameryka to wielki kraj. W czasie naszej wyprawy przejechaliśmy 3 stany – Nevadę, Utah i Arizonę, ale patrząc na mapę Stanów Zjednoczonych to kropla w morzu. A jednak dla nas to była fantastyczna przygoda. Widzieliśmy Wielki Kanion, przejechaliśmy Monument Valley i Grand Staircase Escalante National Monument. Widzieliśmy Park Narodowy w Zion i Park Narodowy Bryce Canyon. Wielkość tych miejsc najlepiej widać na zdjęciach. Bywało, że zapierało nam dech, szczególnie odczułam to kiedy jechaliśmy przez Monument Valley. Monument Valley to wysokie, wolno stojące formacje skalne, wygląda to tak jakby ktoś bezładnie porozrzucał olbrzymie skały po pustyni. Niewątpliwie jest to cud natury. Dolina stała się popularną scenerią westernów po tym, gdy w roku 1938 aktor John Wayne i reżyser John Ford pojawili się w dolinie po raz pierwszy. Dzisiaj rejon ten leżący na granicy stanów Arizona i Utah należy do Indian Navajo i jest częścią ich rezerwatu.

Praktycznie w każdym miejscu fotografowaliśmy zarówno zachody jak i wschody słońca. Nikt nie marudził, kiedy wstawaliśmy o 3 rano, chociaż kładliśmy się spać grubo po 24:00. Było warto! To niezwykle metafizyczne odczucie być w takim miejscu. Nie byliśmy tam sami, takich „szaleńców” jak my było dużo więcej. Po prostu każdy chciał mieć zdjęcie wschodzącego słońca nad Wielkim Kanionem.

fot. Katarzyna Pawlica

Wielkie Las Vegas

Tak, myślę, że mogę to napisać. Las Vegas jest wielkie, pod względem swojej dziwaczności, kiczu, ferii barw, szalonych i poprzebieranych ludzi, nocnych ekscesów ulicznych. Życie toczy się tutaj przez 24 godziny na dobę. Będąc w Las Vegas, miałam wrażenie, że tutaj inaczej płynie czas. Właściwie, dla niektórych chyba się ten czas zatrzymał. Tysiące starych i młodych zasiadają za piekielnymi automatami do gier w jaskiniach hazardu już od wczesnych, porannych godzin. Czasami przysypiają tam, widać tylko jak ich palce automatycznie wciskają przycisk „game”. Podoba mi się stwierdzenie, że to co stanie się w Las Vegas – pozostaje w Las Vegas. Kiedy z aparatami przemierzaliśmy ulice, mieliśmy możliwość obserwować ludzi, i muszę stwierdzić, że zdjęcia reportażowe to było nie lada wyzwanie dla każdego z nas. Nauka w tym przypadku polegała na umiejętnym zachowaniu się w tłumie, na pracy nad samym sobą i własną śmiałością kierowania obiektywu w kierunku interesujących przedstawicieli zalewającego ulice tłumu. Mnie to przyniosło niesłychanie dużo przyjemności i satysfakcji. Co dziwne i zarazem ciekawe, na ulicach można oficjalnie pić alkohol. Ale aby go kupić, należy wylegitymować się swoim ID, czyli ukończonymi latami. Śmiesznie to wygląda, kiedy po ID sięgają osoby, które młodość dawno mają już za sobą.

fot. Mikołaj Jeżak

Wielki Kanion

Widzieliśmy Wielki Kanion – co więcej widzieliśmy go z lotu ptaka, lecąc helikopterem. Dla mnie to niezapomniane przeżycie. Po pierwsze – nigdy nie leciałam helikopterem. Po drugie – mam lęk wysokości. A mimo to wsiadłam i poleciałam. Każdy z nas dostał słuchawki, gdzie lektor opowiadał nam o historii Kanionu, w tle muzyka Wagnera „Lot Walkiri”, która tylko potęgowała nasze doznania. Nie żałuję, że wsiadłam do tego helikoptera….

fot. Mikołaj Jeżak

fot. Mikołaj Jeżak

Wielki Samochód

Kiedy Mikołaj – nasz opiekun, przewodnik, kierowca i dobry duch – podjechał srebrnym Fordem model E350 pod nasz Hotel – byliśmy pod wielkim wrażeniem. To był prawdziwy amerykański kolos. Świetnie sprawdził się w czasie naszej podróży, zarówno w trasie na autostradach jak i w terenie, kiedy zrobiliśmy sobie wycieczkę off-roadową przez Grand Staircase Escalante National Monument. Wysokie zawieszenie dało nam troszkę w kość – wyskakiwanie i wskakiwanie do niego przy każdej pięknej górce, którą należało sfotografować, to naprawdę niezły fitness.

fot. Katarzyna Pawlica

Wielkie łóżka

To, co mnie zaskakiwało każdego dnia, to rozmiar łóżek jakie były w naszych pokojach, bez względu na rodzaj hotelu: czy był to apartament w Las Vegas czy pokój w przydrożnym motelu. Jak na Stany przystało – łóżka były po prostu wielkie. Czy wygodne? Każdy z nas ocenił to na pewno sam. Ale jeśli masz do przespania 3 godziny to gwarantuję, że każde łóżko jest wtedy wygodne ☺

Wielki apetyt

Czy wiecie, dlaczego Amerykanie mają tak dużą nadwagę? Musielibyście zobaczyć ich typowe porcje w restauracjach czy barach. Myślę, że jedna porcja starczyłaby spokojnie dla 2-3 osób. W naszym menu oczywiście królowały steaki i hamburgery – nigdzie nie smakują tak jak w Stanach. No i oczywiście jajka na bekonie – w każdej postaci. Po powrocie, przez tydzień jadłam tylko biały ser i miód, ale tego smaku mięsa nigdy nie zapomnę.

fot. Janusz Sytek

Wielkie torby

W naszych torbach i plecakach przyjechał najlepszy sprzęt fotograficzny firmy Nikon. Dodatkowo mieliśmy dwa wspaniałe aparaty marki Leica M9 i jednego Canona 5DII – czyli aparatów było u nas pod dostatkiem. Obiektywy do Nikonów, jakie kto tylko chciał – udostępniła nam Akademia Nikona, za co serdecznie dziękujemy.

fot. Katarzyna Pawlica

Wielkie serca

Gosia, Tomek, Mikołaj, Mirek, Janusz, Krzysztof i Kasia (czyli ja), niezwykła grupa ludzi, która już od pierwszych chwil na lotnisku w Warszawie stanowiła nierozerwalną całość. O każdym mogłabym sporo powiedzieć, nawet po tak krótkim pobycie razem. Panowie to stu procentowi dżentelmeni, przez cały pobyt czułyśmy się z Gosią damami. A Gosia, no cóż – brakuje mi naszych nocnych rozmów. Już marzę o ponownym ich spotkaniu i o wspólnych wspomnieniach.

fot. Małgorzata Lisiak

Wielkie nadzieje

Każdy z nas wrócił z nadziejami na powtórzenie tej przygody. Z nadziejami, że zdjęcia, które zrobiliśmy są naprawdę wspaniałe, interesujące… Mam nadzieję, że to, co pokażemy w niedługim czasie spełni te nasze nadzieje. Bo dla każdego „artysty” akceptacja jest najlepszą nagrodą.

fot. Mirosław Mizera

Wielkie podsumowanie

Podsumowując, wspólnie przejechaliśmy przez 3 Stany – Nevadę, Utah i Arizonę. Zrobiliśmy łącznie 2380 km (1479 mil amerykańskich). Wykonaliśmy kilka tysięcy zdjęć. Jedliśmy steki i hamburgery, frytki i słynne ziemniaczane pure. Mieszkaliśmy w eleganckich hotelach, ale i w przydrożnych typowo amerykańskich motelikach. Zajrzeliśmy w każde miejsce, w które można było zajrzeć. Nasz plan podróży zmieniał się każdego dnia. Zawsze było coś fajnego, nowego do zobaczenia. W ten sposób zobaczyliśmy osławione Monument Valley czy Lower Antelope Canyon. Niezapomniane miejsca, z których każdy z nas przywiózł przepiękne fotografie. Każdego dnia planowaliśmy wieczorne spotkania przy komputerach, przy programie Lightroom. No cóż, plany swoją drogą bardzo fajne, ale rzeczywistość zupełnie inna. Dziesiątki kilometrów do przejechania, a doba ma tylko 24 godziny. Dawno nie spałam tak mało – 3-4 godziny dziennie. Ale warto było. Ciągle mam przed oczyma te wszystkie widoki, którymi napawaliśmy się każdego dnia. Ten wyjazd dał mi olbrzymią dawkę energii, tak potrzebną do codziennego życia. Poznałam wspaniałych ludzi, którzy tak jak ja cieszą się podróżami i poznawaniem różnych miejsc na naszej Ziemi a ich pasją jest fotografia. Miałam szczęście pobyć fotografem u boku Tomasza Tomaszewskiego. Mój apetyt na fotografowanie w podróży urósł do niebotycznych rozmiarów. O niczym innym w tej chwili nie myślę i mam nadzieję, że już niedługo wybiorę się w kolejną podróż z moim aparatem, mam nadzieję, że w równie atrakcyjnym towarzystwie.

Katarzyna Pawlica

 

 
Grupa Akademii Nikona na Facebooku to miejsce dyskusji o szeroko rozumianej fotografii - wymiany informacji, porad natury technicznej, sprzętowej, opinii na temat umieszczanych tam zdjęć.
Zapraszamy!
Nasza grupa na Fb to miejsce do dyskusji o fotografii.
Komentarze

3 myśli nt. „Fotoekspedycja do USA

  1. …..San Francisco jest miastem wybitnie nieprzychylnym dla osob ktore posiadaja samochody. O ile jazda po gorkach i dolkach moze byc fajna o tyle juz parkowanie jest czynnoscia niekiedy niewykonalna Doswiadczam tego dosc czesto ale teraz to juz zaczyna byc mocno irytujace. Parkoamty zwykle ale nie zawsze sa ograniczone czasowo 1 hour 2 hour itd a ceny rozne w zaleznosci od miejsca wazne nawet jesli jest parkomat to trzeba patrzec na kolor kraweznika …

  2. Rzeczywi cie lato jest trudne do wytrzymania w Waszyngtonie lepiej zwiedza stolic wiosn kiedy jest tam najpi kniej. Nie jest wymagane okazanie biletu powrotnego mo e by on jednak przydatny w razie w tpliwo ci celnika. Opieka medyczna jest ogolnie dost pna na wysokim poziomie i bardzo droga.

  3. …..San Francisco jest miastem wybitnie nieprzychylnym dla osob ktore posiadaja samochody. O ile jazda po gorkach i dolkach moze byc fajna o tyle juz parkowanie jest czynnoscia niekiedy niewykonalna Doswiadczam tego dosc czesto ale teraz to juz zaczyna byc mocno irytujace. Parkoamty zwykle ale nie zawsze sa ograniczone czasowo 1 hour 2 hour itd a ceny rozne w zaleznosci od miejsca wazne nawet jesli jest parkomat to trzeba patrzec na kolor kraweznika …