To był wyjątkowy weekend! Wyjątkowy pod wieloma względami: Po pierwsze, warsztaty poprowadziła Magda Wasiczek, której chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. Po drugie, był to weekend spędzony na łące. Po trzecie… spójrzcie tylko na te kadry!
Natural Mystic…
To było spotkanie tajemniczego i niedosłownego piękna natury z wrażliwą nutą ludzkiej duszy. Miałem wielką przyjemność z obserwacji zarówno spektaklu zlotowiska żurawi jak i obserwacji zachwytu kolegów fotografów – Uczestników Akademii. Ich reakcje były dla mnie dużą nagrodą ☺.
Nocne podchody, wsłuchiwanie się w ciemnościach w odgłosy liczącego ponad 2 tys. osobników wielkiego stada żurawi, ich obserwacja z odległości kilkunastu metrów (!) i w końcu fotografowanie tak, aż grzały się migawki ;-). Dziesiątki konstruktywnych rozmów, doborowe towarzystwo i atmosfera zabawy najwyższych lotów. Tak wspominam zajęcia drugiej edycji „Jesiennej migracji ptaków”. Za te wspomnienia Uczestnikom mówię: wielkie dzięki!
Z przyjemnością zapraszam do galerii, której fotografie pokazują pewną cząstkę znacznie większej ilości wrażeń …
Piotr Chara
Wspomnienia ze Stambułu
Droga Akademio Nikona!
Chwała Akademii, że poznaliśmy artystyczną duszę Tomka i Timurtasa.
Przybliżyli oni nam tętniącą życiem metropolię, ukazując skrawek niedostępnych na ogół dla turystów zakątków miasta.
Delektowaliśmy się atmosferą i wyjątkowością naszej fotoekspedycji.
Przesyłam moje subiektywne spojrzenie na fotografię uliczną.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję jeszcze raz.
Andrzej Winiarski
Żurawiowe eldorado…
Fotograficznym celem Uczestników warsztatów Akademii Nikona była migracja bodaj najbardziej fotogenicznych przedstawicieli ptasiego świata: żurawi. Ich zlotowiska – wielkie zgrupowania przed wspólną wędrówką na zimowisko – należą do estetycznej czołówki wśród spektakli wystawianych przez Naturę. Niestety proporcjonalna do tej urody jest trudność w ich fotografowaniu! Żurawie bowiem na swoje zlotowiska wybierają najczęściej miejsca niedostępne od strony lądu i zapewniające im doskonałą obserwację otoczenia. Każda drobna zmiana może stać się powodem natychmiastowej ucieczki a już na pewno zwiększenia dystansu. Z tych powodów zwyczajowym celem jesiennych zajęć nie jest fotografowanie samego zlotowiska lecz ptaków je opuszczających, wylatujących o świcie na żerowiska. Przyznam, że zawsze marzyłem o możliwości ukazania Uczestnikom tego misterium z bliska lecz skala trudności i ryzyko spłoszenia odsuwały taką możliwość.
Tym razem jednak sprzyjało temu kilka okoliczności, które po pewnych przygotowaniach dawały sporą nadzieję, że się uda. Głęboką nocą, we wcześniej przygotowanych tunelach z roślinności, częściowo „na czworaka” dotarliśmy do stanowisk fotograficznych. Każde z nich przygotowane tak, by mające nastąpić później fotografowanie nie zostało dostrzeżone przez ptaki.
Nocne podchody i późniejsze prawie dwugodzinne oczekiwanie na świt przynosiło moc wrażeń. Przede wszystkim słyszeliśmy głosy oddalonego o kilkadziesiąt metrów ogromnego stada żurawi – około 1700 tych pięknych, majestatycznych istot – które przeszywały nocną ciszę swym metalicznym klangorem. Co kilka minut do naszych uszu docierały porykiwania, znajdujących się w promieniu kilkuset metrów, pobudzonych samców jeleni. Przeżywały właśnie swe gody, czyli rykowisko. Jeden z nich omal na nas nie wszedł (po czym została piękna pamiątka – fotografia Agnieszki).
Do tego wszystkiego należy dodać iż sobotnia aura o świcie należała do najbardziej wyczekiwanych przez koneserów tematu: lekka mgiełka i subtelności światła o świcie w tej mgiełce się rozpraszające. Obserwowałem to wszystko z pewnego dystansu, śmiejąc się w duszy z faktu: oto przed Uczestnikami rozpościera się zarówno przyrodniczy jak i fotograficzny raj! Po ich twarzach rozpoznawałem podobne odczucia ☺
Oprócz dwóch sesji z żurawiami w roli głównej sobotniego wieczora udaliśmy się na ścieżkę „Olszynki” w Parku Narodowym Ujście Warty. Poza swą atrakcyjną lokalizacją i urodą krajobrazu można z niej było posłuchać a nawet zobaczyć rykowisko jeleni.
Zapraszam do galerii,
Piotr Chara.
Sprzęt czy wiedza i doświadczenie, czyli co jest najważniejsze dla fotografa?
Początek przygody z fotografią kojarzony jest najczęściej z pierwszym aparatem, niekoniecznie własnym. Tak było do tej pory, jednak świat fotografii zmienił się tak bardzo, że fotografowanie jest dziś czymś oczywistym, kolejną niemal codzienną czynnością. Czytaj więcej
Wodno-błotny relaks nad wodą
Świat przyrody w pewnej kwestii jest niezmienny, otóż w swej urodzie zawsze cieszy skupionego na nim obserwatora. Mimo pewnych trudności z niedoborem wody – pokłosiem miernej zimy – udało nam się „rasowo” w błotku pochlapać ☺. Choć ptaki nie tak liczne jak podczas zwyczajnej wiosny z wysoką, roztopową wodą, raczyły nas wdziękiem, zwłaszcza podczas łowów i toków. Powstało wiele pięknych, trudnych do uchwycenia ujęć. Dlatego z przyjemnością zapraszam do poniższej galerii. Pod galerią zaś zapraszam na wpis jednego z Uczestników. Wpis ów świetnie oddaje poziom humoru i dobrej zabawy, zwyczajowo towarzyszącej zajęciom.
Serdecznie zapraszam Piotr Chara
Fotografia aktu – Warszawa, 14-15 lutego 2015
Spragnieni widoku zimy…
Tęsknota do zimowych scenerii nie mogła tego roku zostać zaspokojona nad Odrą i Wartą. Wyruszyliśmy więc stamtąd – polskiego bieguna ciepła do Puszczy Białowieskiej – polskiego bieguna zimna. Jednak ku naszemu zaskoczeniu (jak i najstarszych mieszkańców Podlasia) zima na wschodzie kraju także wątłą była. Wiedzieliśmy, że to przekłada się wprost proporcjonalnie na aktywność naszych fotograficznych obiektów: drapieżnych ptaków. Jednak nie traciliśmy animuszu, wszak rozkoszy obcowania z magią jedynego pierwotnego lasu niżowego w Europie, prastarego i przyrodniczo bezcennego nie da się sprowadzić wyłącznie do ptaków ani ich fotografowania. Zaszyliśmy się więc w dwóch fotoczatowniach by niczym klasztorni braciszkowie w swych pokutnych celach kontemplować piękno miejsca i czasu. Tętno pierwotnej Puszczy – ledwo wyczuwalne o tej porze roku – przejawiało się głównie „ptasim drobiazgiem” wzbogaconym barwnymi sójkami i trzema gatunkami dzięciołów. Właśnie te ostatnie ptaki dostarczyły nam nadspodziewanie wielu estetycznych wrażeń. Pojawił się też „gruby zwierz” w postaci wataszki dzików, po której pozostała atrakcyjna kolekcja fotografii. Ptaki drapieżne, w tym przypadku myszołowy, wystawiały nas na ciężkie próby. W fotogenicznych pozach pojawiały się na sekundy trzymając przy tym Uczestników w „morderczym” napięciu całe godziny.
Wschód Polski to jednak nie tylko przyroda, jakość jadła (o niebiosa!) i gościnność mieszkańców wyrażana min. wszelkimi odmianami samogonowych nalewek (zwanych tam umownie „Duchem Puszczy”) sprawiła, że z miejsca pokochaliśmy to miejsce! Dodawszy do tego mega-zacną kompaniję trudno było zebrać się do powrotu (toteż w większości zostaliśmy dzień dłużej ;-).
Piotr Chara
Islandzkie zorze – Wspomnienia
Nie zwiedzamy, nie śpimy za wiele, wciąż jesteśmy w drodze, posiłki są dodatkiem do programu dnia (nie odwrotnie). Nie robimy zdjęć, tylko fotografujemy. Plan wyprawy raz po raz podlega poważnym zmianom, ponieważ dopasowuję go do możliwości fotograficznych. Czasem śpimy od 9:00 do 14:00, czasem od 15:00 do 19:00. To wszystko ze względu na cel nadrzędny wyprawy, czyli na fotografię.
Tak było i tym razem… Czytaj więcej
Wspomnienia z fotoekspedycji na Zanzibar z Marcinem Kydryńskim

Fot. Mirosław Nowakowski








